Maj. Właściwie koniec maja...jeszcze trochę i nastanie to, o czym marzą wszyscy uczniowie. Za każdym razem jak przyjeżdżam ostatnio do stajni i jest ładna pogoda wyobrażam sobie jak to za ten krótki czas będzie fajnie. Całe dnie w stajni, całe dnie przy Wiesławie. Dużo czasu dla naszych koniowatych...
To już niedługo. Wytrzymam.
A teraz trochę zaległych zdjęć, bo zdjęć z 18 kwietnia (kiedy to Wiesław z Campiną się pożarły albo właściwie Wiesław z Orfikiem pożarły Campine..):
Wiesław z Orfem - dwa kulawce (mam nadzieję, że niedługo będą znów chodzić razem)
A tu Brysieida kończąca dwa latka
No i zdjęcia z tej niedzieli - jak widać na Wiesława muszą być 4 nitki pastucha z prądem, bo przez 4 bez prądu przechodził (w dodatku profesjonalnie - nie naruszając pastucha ;))
Brysiander ;)
Na trawce - zady ;D
Wiesław
Bryś z mamą ;D
Poszłyśmy z nimi na trawkę i przy okazji kilka zadań dla Wieśka było. Ogólnie mam wrażenie, że Wiesław jest teraz szczęśliwy, że wychodzi (wkońcu wcześniej długo stał w boksie), bo współpracuje bardzo. Najbardziej zadowolona byłam jak przecofał mi się przez wąską bramkę i nie dawał żadnych sygnałow typu grzebanie nogą, przestawianie zadka, że nie chce się tam cofać ;).
Pozdrowienia od Wiesława ;P