Krótko - byłyśmy w stajni, wyczyściłyśmy nasze stadko:
chwilę się pobawiłam z Czarną :)
...i kobyły poszły na spacer :).
Bryś była pod siodłem godzinę! :) Sporo szła jako czołowa, a chwilę jechałyśmy nawet z Kasią w zastępie. Brys jako czołowa, Kasia na Rudej za nami, a na końcu kolega z Sekwaną, jako "trzymacz" w razie czego jakiegoś konia z ziemi. Zaliczyłyśmy dwa postoje na trawie i bezproblemowe ruszenia z nich, a na koniec buszowanie po krzakach i pierwsze lekkie spłoszenie się Brysiątka. Kilka kroków kłusa, ale konia dało się jakoś po chwili opanować i zatrzymać :). Miała duuuużo myślenia potem. No i zdałam sobie sprawę, że Brysieńka JUŻ jest dużo delikatniejsza i pewniejsza od sporej części szkółkowych koni, na których jeździłam :).
I pierwsze zdjęcia zrobione z grzbietu! :) Tak wygląda nasz Duży Koń z góry :)