poniedziałek, 13 lipca 2009

Co do Brytanii - dostała trzy dni temu Equimaxa i kupy zrobiły się już prawie normalne co sugerowało by, że problemem były tasiemce..i żeby tak było, bo mam już dosyć tego całego szukania co to może być. Zwierzątko teraz tfu, tfu odpukać czuje się dobrze, dużo energii ma, jest wesoła..no i te kupy - wreszcie nie biegunka.





Wiedźmin - mało mam na niego czasu, więc chłopak się trochę zapomniał ostatnio. Za to mamy super przyciąganie, chyba takie jak nigdy, za to przywództwa brakuje ;]. Niby wakacje, a nie ma czasu..



Lucek - robi się chłopak coraz bardziej cywilizowany. Potrafi się prawie zawsze zatrzymać z człowiekiem, nie pcha się totalnie, mogę mu złapać lekko paszczę i nie ma: "AAA!! Ratunku!! Ktoś chce zjeść moją głowę!", szybciej zaczyna myśleć, częściej myśli i w ogóle zaczynamy się dogadywać. Dwa razy był już nawet kompany, trzeci raz myte tylko nóżki..i ogólnie chłopak czuje się już dużo pewniej w nowej stajni i zauważa, że ktoś tu próbuje być alfą i nie pozwala się przestawiać, więc raz mnie już straszył majtnięciem nogą w moją stronę, ale wybiłam mu szybko ten pomysł z głowy ;). Jeszcze stwierdziłyśmy, że trzeba będzie mu umyć głowę, bo ma brudną, ale nie mam pojęcia jak to zrobić przy koniu, który na pierwszej sesji mycia z węża latał jak szalony, a w dodatku ma duuuży problem z friendly paszczy ;).




Sauron - tego chłopaka jeszcze nie znacie. Otóż w stajni mamy w tej chwili 4 źrebaki. Dwa fryzy i dwa NN (ogier uciekł i sobie pokrył klacze ;P). Jednym z fryzów jest źrebaczek Sauron. Urocze małe stworzonko, które najbardziej mi się spodobało. Mamusia dzikuska, więc to sprawy nie ułatwia. Nie da się do niej na pastwisku podejść i pogłaskać. Ostatnio mały podszedł, a mama podeszła niepewnie za małym, więc potraktowałam ją jak konia surowego i delikatnie podrapałam. Była bardzo zdziwiona i potem się gapiła przez płot na mnie jak sobie poszłam ;).
Za to mały robi postępy ogromne. Na początku się cieszyłam jak w boksie gdy kucałam podszedł i powąchał mi rękę. Teraz na pastwisku jeśli nie podejdzie się jak drapieżnik to on podchodzi i zaczyna mnie skubać ;P na co ja delikatnie sugeruję mu, że ja nie koniecznie lubię takie podgryzanie i drapie go po kłebie ;). Teraz mamy wyzwanie - jutro muszę podać mu odrobaczanie..bobofrut napewno pójdzie do tego ;).



Więcej zdjęć będzie jak uda mi się załadować z moim genialnym ineternetem czyli mogą być późnooo..;)

3 komentarze:

Basia pisze...

Nareszcie pozytywnie :)
Mam nadzieję, że to koniec Brysiowych kłopotów. Wy zakończyliście już bliskie spotkania z weterynarzami, natomiast my robimy, co możemy, by tego uniknąć...
Sprawa Kopytka prawie zakończona, gdyż psikanie antybakteryjnym sprayem w róg pomaga - najwyraźniej to zwykły stan zapalny. Natomiast wczorajszy wieczór minął pod znakiem lekkiej kolki (mimo iż Bahama na trawie była tylko 2h). O 21. oprowadzałam konia po wsi i zaglądałyśmy do najstraszniej wyglądających gospodarstw, żeby pod wpływem stresu pobudzić jelita do pracy ;) Udało się, za co dziękuję latarniom-straszydłom ;)
Widzę, że Wasze stado się powiększa. Zazdroszczę Ci tej możliwości pracy ze źrebakiem - takie kształtowanie końskiego charakteru od podstaw to doskonała okazja do zdobycia i sprawdzenia własnego poziomu savvy :)
A wybierasz się na piknik SPNH?
Pozdrawiam

Basia pisze...

Hej hej! Co u Was słychać? Byłaś na pikniku SPNH? Jak Brysia i Wiesiek? :) Z niecierpliwością czekam na wieści :)
Pozdrawiam tradycyjnie i zapraszam do mnie - nowe zdjęcia.

Basia pisze...

Cóż to? Nie ma nowej notki? W takim razie uzbrajam się w cierpliwość ;)
U nas kolejna.
Pozdrawiam, naturalnie :)