Dotarliście już do domu? Jak Brysia? Historię tej koni czytałam na blogu PNH z pełnym przejęciem, gdyż moja Bahama również ma skłonności do różnych dziwactw jelitowych i zapychania się jedzeniem. Uf, dobrze, że Brytania jakoś z tego wyszła, ale na wszelki wypadek nadal będę trzymać kciuki ;)
Śledzę losy Bryśki na blogu PNH-owym i aż chciałoby się rzec: Co znowu?! Macie już diagnozę weta? Z takowym chyba i mnie przydzie się niedługo skontaktować, gdyż coś niedobrego dzieje się w Bahamowym kopytku... Eh, "uroki" pełnienia funkcji końskiego rodzica (z auto-nadania ;) to przede wszystkim wielka odpowiedzialność i niekończące się pasmo zmartwień... Pozdrawiam i czekam na wieści :)
3 komentarze:
Dotarliście już do domu? Jak Brysia?
Historię tej koni czytałam na blogu PNH z pełnym przejęciem, gdyż moja Bahama również ma skłonności do różnych dziwactw jelitowych i zapychania się jedzeniem.
Uf, dobrze, że Brytania jakoś z tego wyszła, ale na wszelki wypadek nadal będę trzymać kciuki ;)
Zmieniłam adres:
http://bnh.blog.onet.pl
Koniecznie dajcie znać jak Brytania się miewa!
p.s również dodaję :-)
monikaiwezyr.blogspot.com
Śledzę losy Bryśki na blogu PNH-owym i aż chciałoby się rzec: Co znowu?! Macie już diagnozę weta?
Z takowym chyba i mnie przydzie się niedługo skontaktować, gdyż coś niedobrego dzieje się w Bahamowym kopytku... Eh, "uroki" pełnienia funkcji końskiego rodzica (z auto-nadania ;) to przede wszystkim wielka odpowiedzialność i niekończące się pasmo zmartwień...
Pozdrawiam i czekam na wieści :)
Prześlij komentarz