Krótko Wiesławowo, bo projekt z Języków Programowania sam się nie zrobi ;).
Korzystam z jeszcze dość wolnego czasu i trochę pracuję z hucułem. Otóż hucuł wystawił mi ocenę pozytywną po ostatnich nieplanowanych galopach w terenie. Zarżał i przyleciał, zatem ewidentnie dostałam piątkę ;).
W związku z tym pracuję z nim dalej pod siodłem.
Przyjechałam na krótko, konie były jeszcze na pastwiskach, a na lonżowniku obok ujeżdżalni chodził ogr, dziko rżący na widok wiesławowego zadka (nie wiem czemu jak idziemy z kobyłami i z nim, to hucuła zadek wygląda dla niego najbardziej intrygująco ;)). Postanowiłam w związku z tym zmierzyć się pierwszy raz z trudniejszą, dłuższą ścianą. Założyłam, że ściana jest na tyle długa, że nie przejdziemy całej, więc poustawiałam pachołki na "przednim" odcinku ściany. Wsiadłam. Pięknie, wzorcowo przejechałam obok wszystkich pachołków zatrzymując się przy każdym. Siedzę i czuję, że Koniszcze pode mną lekko sztywne i intensywnie myśli. Postanowił. Niepewnie ruszył do przodu, zatrzymał się na chwilę pytając czy dobrze robi i ruszył.. do końca ściany.
Wiedziałam, że dostałam właśnie wielki prezent, więc doceniłam mojego mistrza świata i skończyłam całą sesję ;).
Następnym razem w terenie był bardzo spokojny, myślący i bardzo współpracujący. Zatrzymujący i ruszający na 1 fazę, niezależnie od tego czy Ruda przed nami szła czy stała.
Zatem zakończyłam pracę z postanowieniem wprowadzenia kontrolowanego kłusa z siodła, jeśli tylko będzie tak samo dobrze następnym razem :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz