poniedziałek, 20 października 2008

Leniuchowanie sobotnio-niedzielowe ;)

W sobotę było trochę mniej leniuchowo, ale i tak było zdecydowanie za mało wymagająco. Jak zwykle wzięłyśmy paszcze do boksów na "witaminki" (jeżówkę i kerabol), po czym poszłyśmy tradycyjnie z nimi na trawkę. Na trawce kilka razy oderwałam Wiesława od trawy i poprosiłam o coś. Później na chwile na ujeżdżalnie, gdzie wprowadziłam nowa zabawę zainspirowana przez Klarę. Może opiszę jak to powinno wyglądać: koń stoi naprzeciwko Ciebie a tu zarzucasz linę za zad, po czym koń czując lekki nacisk na nogach powinien zacząć się obracać. Kopytny powinien zrobić całe koło czyli tym samym obrócić się z powrotem przodem do człowieka. My na ujeżdżalni jako, że nie mamy podstaw do tego ćwiczenia to uczyliśmy się ustępowania od nacisku na nogach. Wiesiek się nieźle tym zamyślił. I..tak w sobotę więcej nie robiłyśmy, ponieważ konie zaraz schodziły do boksów to wzięłyśmy koniszczaki do boksów na kolację i tam trochę czasu wolnego spędzonego z koniem - usiadłam sobie na sianku i gapiłam się jak moje zwierzątko wyjada sianko. Najbardziej mi się podobało jak w pewnym momencie stwierdził ze nie chce już jeść, poszedł się napić i ponieważ miał otwarte okienko boksu to podszedł do niego i poszedł spać (jak to on lubi) z głową w okienku. Tak może pół minuty posiedział z głową w tym okienku, a następnie spojrzał w moją stronę z miną: "hej! ty tu cały czas siedzisz? No to idę do Ciebie.." i przyszedł do mnie zjadł jeszcze kilka gryzów sianka i poszedł spać nade mną. To mi się bardzo podobało, bo zwykle nie lubi spać właśnie tak jak spał wtedy. W sobotę byłam zadowolona, ale miałam nadzieje, że w niedziele będzie czas coś więcej po wymagać od chłopaka, a tu..
Tak, w niedziele o 16 była impreza więc przyszłyśmy do stajni, wzięłyśmy konie do boksów na witaminki i na chwile na trawę. Tam powtórzenie ustępowania od nacisku na girach i odprowadzenie na pastwisko. Nie, niedziela mi się nie podobała. Wiem, że Wiesiek nie lubi takich nic nierobiących sesji. Później mniej chętnie do mnie przychodzi na pastwisku. Ech, no trudno..

A teraz trochę leniuchowych zdjątek:

w boksie mój huculski zadek ;D

na trawce

będziemy się składać

koń złożony

i wstajemy

a tak wyglądała Brysia jak wrzuciłyśmy je na pastwisko (stanowczo było jej za mało)

Brak komentarzy: